[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mieszka I rzu-cają znamienne światło na przesunięcie się punktu ciężkości poli-tyki państwa polańskiego w drugiej połowie lat osiemdziesiątych na południe czy południowy zachód. Na lata poprzedzająee rok 990 oraz na sam tenże rok przypadło istotnie przyłączenie do państwa piastowskiego Małopolski i Sląska. Właśnie w tej kolejności. Swiadectwa zródłflwe, które przema-wiają za pozostawaniem obu tych dzielnic czy jeszcze szerzej: ca-łego pasa Polski południowej poza ramami państwa Mieszka I, omówiliśmy już w jednym z poprzednich rozdziałów (zob. s. 75 nn.). Przypomnijmy najważniejsze z tych zródeł: relacja Ibrahima ibn Jakuba, falsyfikat praski z 1086 r., wreszcie regest DagoTn,e żudex ze schyłku panowania Mieszka I. Kiedy Kraków i Małopolska zo-stały przyłączone do państwa polańskiego, nie wiadomo. Kosmas z Pragi datuje to wydarzenie na rok 999: Po jego [Bolesława II) śmierci [...) nastąpił w księstwie syn jego Bolesław III, lecz ani takich samych powodzeń, ani ojcow- 1# skim szczęściem zd#bytych granic, nie zachował. Albowiem # polski książę Mieszko, nad którego nie było podstępniejszego t# człowieka, wnet zabrał podstępem miasto Kraków, zabiwszy mieczem wszystkich Czechów, których tam znalazł. Część uczonych, m.in. Henryk Aowmiański, przyjmuje tę datę # jako wiarygodną, z tym że zdaniem Aowmiańskiego od czasu ślubu ...# 174 175 z Emnildą Chrobry panował już w Krakowie (i Wiślicy) jako n miestnik czeski. Większość jednak uczonych jest zdania, że pod ną przez Kosmasa datę należy poprawić na 989 (przesunięcie o je ną dziesiątkę przy rzyznskim zapisie lat łatwo zrozumieć), za cz mogłoby przemawiać przypisanie przez praskiego kronikarz# z# boru Krakowa nie Bolesławowi Chrobremu, lecz Mieszkowi (ci dla roku 999 byłoby oczywistym błędem). Ale pamiętać należy, ż# Kosmas w ogóle miesza Mieszka I z Bolesławem Chrobrym, każą np. Mieszkowi interweniować w Pradze jeszcze w 1003 roku. Inr podejrzewają, że kronikarz celowo p lesł ła II byp e ł G 5 chów Krakowa na okres po śmierci tego smutnego ze swojego punktu widzenia wydarzenia z pamięc rzez siebie faworyzowanego władcy. Przeciwko tra szczególnie p #;i# zaś istotne względy, np. ten że tru ności daty 9## przc:na j- # no byłoby wytłumaczyć, jak w takich warunkach mogłoby j w rok pózniej, na Zjezdzie Gnieznieńskim, dojść do powołania # skupstwa krakowskiego w ramach gnieznieńskiej organizacji m ją także inne powody, które będzie tropolitalne. Przemawia ę #,#,darzeniami w stanie ocenić dopiero po zapoznaniu si z roku. W anonimowej Kronice Sazawskiej z XII wieku, kontynuu cej kronikę Kosmasa z Pragi, pod rokiem 990 znajdujemy lal niczną wiadomość: W tym samym roku również Niemcza została stracona. Pod tymże 990 rokiem Thietmar z Merseburga opisał wojnę pomiędzy Mieszkiem I a Bolesławem II czeskim (ks. IV, rozdz# 11-13). dl # wielce na Bolesław popa i w spor i W tym czasie Mieszko i ł a pomoc Luciców się wzajem nastawali. Bolesław przyzwa n którzy zawsze byli wierni zarówdo jemu, j k j o prz d# om, Mieszko zaś zwrócił się o pomoc o w Ma#de- fano]. Cesarzowa, która podówczas znajdował kiego] Gizyler2 burgu, wysłała tam arcybiskupa [magdeburs i następujących grafów: Ekkeharda, Ezykona, Binizona, mojeg# ojca i jego imiennika Zygfryda, Brunona, Udona oraz wieli mnych. Nie będziemy bliżej objaśniać wymienionych tu postaci; kt #iekawy, łatwo może sprawdzić w przypisach do wydania kroni# .Th#etmara przez M. Z. Jedlickiego. Zwietnemu gronu przywódców aie odpowiadała jednak wojskowa wartość posiłków posłanych lVlieszkowi. Ci, wyruszywszy w sile zaledwie czterech oddzia-łów [...) , znalezli się najpierw w kraju Słupian (w północnej czę-ści Dolnych Aużyc) i 13 lipca zbliżyły się do nich wojska czeskie pod wodzą sameg# księcia. ano posłów. Od Bolesława przybył na zwiady do naszego wojska pewien rycerz imieniem Słopan. Kiedy stąd wrócił, pytał go jego władca, jak się przedstawia nasze wojsko i czy może się z nim zmierzyć, czy raczej nie. Albowiem ludzie z otoczenia Bolesława zaklinali go, by nikomu z naszych nie pozwofił ujść żywym. Słopan odradził podejmowanie walki z Niemcami, argum#n- tując to w ten sposób, że wprawdzie ze względu na szczupłość od- działów niemieckich zwycięstwo czeskie jest możliwe, lecz będziesz tak wyczerpany, że z trudem tylko lub wcale nie ujdziesz przed następującym ci na pięty twoim wrogiem Miesz- kiem. Narazisz się również na wieczną nieprzyjazń Sasów, natomiast w przypadku klęski, koniec będzie z tobą i z całym należącym do ciebie państwem. Nie ma bowiem nadziei, byś mógł stawić opór otaczającym cię zewsząd wrogom. Ta przemowa pohamowała gniew Bolesława - kontynuuje Thietmar : Zawarłszy pokój, zwróeił się do naszych książąt z prośbą, aby ci, którzy przeciwko niemu tu ściągnęli, udali się wraz z nim do Mieszka i pomogli mu przez swe wstawiennietwo u tegoż w odzyskaniu z a b r a n y c h p o s i a d ł o ś c i. Nasi przysta- li na to, eo by nie powiedzieć - wyraznie dopuściwszy się tym samym zła-mania polecenia otrzymanego od cesarzowej. Jakoż ruszyli razem z nim w drogę arcybiskup Gizyler oraz grafowie Ekkehard, Ezyko i Binizo, podczas gdy wszyscy inni powrócili w spokoju do domu. Kiedy nadszedł wieczór, odebrano naszym broń, którą jednak zwrócono im za-raz, gdy tylko potwierdzili przysięgą umowę. 12 Mieszko I 177 1#5 Teraz władca czeski uciekł się wobec swojego szwagra, ksi# polańskiego, do formalnego szantażu. Zakładnikami mieli być zn# dujący się w jego ręku dostojnicy niemieccy: Bolesław przybył razem z nimi nad Odrę i wyprawił posła Mieszka z wiadomością, że ma w swoim ręku jego sprzyzti rzeńców. Jeżeli Mieszko zwróci mu z a b r a n ą c z ę ś ć p a s t w a [regnu#n, sibi ablatu#n], pozwoli im odejść cało, w pr# ciwnym wypadku zgładzi ich wszystkich. Książę polański nie pozwolił się szantażować Lecz książę Mieszko tak mu na to odpowiedział: Jeżeli k chce ratować swoich ludzi lub śmierć ich pomścić, niechaj czyni! Jeżeli jednak to nie nastąpi, to on, Mieszko, nie m5 z ich powfldu ponosić jakiejkolwiek straty. Oddziały posłane przez Teofano na pomoc, pomocy Mieszkc praktycznie nie udzieliły, Mieszko nie czuł się przeto za ich l, odpowiedzialny, zapewne też nie sądził, by książę czeski ośmi# się rzeczywiście podnieść rękę na tak wybitnych panów niemi kich. Gdy te słowa doszły do Bolesława, wypuścił wśzystkich szych, lecz złupił i spalił, co tylko mógł, w okolicy. Dalsza część opowiadania (szczegóły tej historii, jak się ni trudno domyślić, Thietmar zawdzięczał zapewne uczestnikom niee fortunnej wyprawy saskiej, wśród których był, jak pamiętamy, jeg ojciec) nie dotyczy już bezpośrednio spraw polskich. W droclz# powrotnej wojska czeskie otoczyły pewien nie wymieniony z naz~ wy gród, który zdobyły bez walki, a dowódcę wydały w ręce swyc# pogańskich sprzymierzeńców Luciców na pewną śmierć. Książ# czeski miał teraz kłopot z zakładnikami - czuł się zobowiązan#. do zapewnienia zwolnionym przez siebie niemieckim zakładnikom swobodnego powrotu do Niemiec, tymczasem Lucicy tylko czyha- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |