[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stwierdziła Lucy i roześmiała się na widok miny Bannera. To nie znaczy, że jesteś brzydki do dała szybko. Zresztą, masz w domu kilka luster, więc dobrze wiesz, że jest wręcz odwrotnie. Może inne jego cechy przypominały ci siebie. Jak na to wpadła, że tak bardzo przywiązał się do tej paskudnej, niechcianej kupki nieszczęścia, którą znalazł na swoim podwórku? I czyjej słowa wręcz odwrotnie znaczą, że uważa go za przystojnego? Pewnie chciałabyś już jechać. Widzę, że chcesz się mnie pozbyć. Lucy położyła mu rękę na ramieniu. Ale nim odjadę, mamy jeszcze parę spraw do omówienia. W pierwszym odruchu chciał się odwrócić, ale dotyk jej dłoni był taki przyjemny... Pani profesor i stolarz? rzekł ironicznie. Nie sądzę, żebyśmy mieli sobie wiele do powiedzenia. Myślał, że ją urazi lub rozgniewa, a tymczasem ona wybuchnęła serdecznym śmiechem, który wprawił go w osłupienie. Co ją tak rozśmieszyło? Lucy przesunęła dłoń się w górę jego ramienia, sprawiając, że Bannera przeszedł dreszcz. Myślę, że znajdziemy jakiś temat powiedziała. Nie rozumiesz, że poznaliśmy się w nietypowych okolicznościach? Ty pewnie ulegałaś atmosferze świąt, a ja starałem się być milszy niż zazwyczaj. Normalnie nie jestem... Przestań się ze mnie śmiać! Nic nie mogę na to poradzić oświadczyła z rozbrajającą szczerością. Kiedy wpadasz w panikę i próbujesz zachować godność, jesteś taki słodki. Ja nie wpadam w panikę poinformował ją, wybierając to, co go najbardziej zabolało. Ja tylko próbuję powstrzymać cię przed czymś, czego mogłabyś pózniej żałować. Moje żale to moja sprawa. Powiedz mi, Banner, chcesz, żebym zaraz wyjechała? Bo jeśli tak, nie zamierzam nadużywać twojej gościnności. Nie chcę odparł bez zastanowienia ale... Lucy przysunęła się bliżej. Pamiętasz tę wyimaginowaną jemiołę w kuchni? Tak. Właśnie została przeniesiona do tego pokoju powie działa, wspinając się na palce. Banner przygarnął Lucy i zamknął pocałunkiem jej ponętne usta. Lucy była pewna, że Banner nie chciał, by odjeżdżała. Wiedziała też, że przeraziło go tempo, w jakim wszystko się stało. Nie mogła go o to winić, bo sama miała wątpliwości. Należała jednak do osób, które szybko podejmują decyzje. Banner, jak widać, potrzebował więcej czasu. Pocałunek, pomyślała, zarzucając mu ręce na szyję, to znakomity argument na jej korzyść. Gdy Banner oderwał usta od jej warg, nie wypuszczając z objęć, zapytał: Dlaczego jeszcze nie jesteś w drodze do Springfield? Wciąż trzymając go za szyję, zaczęła się bawić jego włosami na karku. Były gęste i zaskakująco miękkie. Najchętniej zanurzyłaby w nich obie dłonie, ale z tym mogła jeszcze poczekać. Wyjadę. Bądz spokojny. Nie jestem jeszcze gotowa. Jeżeli zostajesz tu z mojego powodu... Na pewno nie po to, żeby się pobawić z twoim psem. Wybacz, Aatek. Pies sapnął leniwie, a ona odwróciła się z uśmiechem do Bannera. Patrzył na nią, marszcząc groznie brwi, ale nadal nie wypuszczał jej z objęć. Zastanów się nad tym, co powiedziałem. Te kilka godzin trudno nazwać normalnymi warunkami. Wiem. Boisz się, że zaślepiona twoimi wdziękami, uległam przelotnej namiętności. Słysząc to, oblał się rumieńcem. Może nie jestem zbyt towarzyski, ale przez te ostatnie godziny rzeczywiście starałem się bardziej niż zwykle. Dlaczego? Banner zmieszał się. Dlaczego? Sam nie wiem. Pewnie dlatego, że są święta. Te dzieciaki... i panna Annie... tak po prostu wypadało. Byłeś niezwykle miły dla dzieci i panny Annie. Szczerze mówiąc, dla nas wszystkich. Przyjąłeś nas pod swój dach, nakarmiłeś, pozwoliłeś nam udekorować salon. Dzięki tobie ta okropna burza przerodziła się w miłą przygodę. Słuchaj uważnie tego, co powiem. Nie zrobiłem nic ponad to, że otworzyłem drzwi. To ty wpadłaś na pomysł, żeby się zająć dziećmi i znalezć każdemu jakąś robotę. Dzięki tobie wszyscy byli zadowoleni. Nie jestem szczególnie uprzejmy. Wręcz przeciwnie, zarzucano mi, że jestem grubiański, nudny i mało towarzyski. W jego głosie brzmiały nuty zadawnionego bólu. Kto mówił coś takiego o tobie? oburzyła się Lucy. Moja rodzina odparł z ponurą miną. A była żona dorzuciła do tego kilka przymiotników, których wolałbym nie powtarzać. Była żona. To dopiero wiadomość! Lucy była wstrząśnięta, ale to wzmianka o jego rodzinie sprawiła, że zadrżało jej serce. Banner starał się wszystkim wmówić, że brak bliższych kontaktów z rodzicami i przyrodnim rodzeństwem to jego wybór. Jednak Lucy podejrzewała, że cierpiał z tego powodu, a jego rodzina nie robiła nic, by to zmienić. Nie przyszło ci do głowy, że rozumiem cię lepiej, niż myślisz? zapytała łagodnie. Taka możliwość przerażała go bardziej niż to, że widzi go w sposób przesadnie romantyczny. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |