[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyćmiewają nasze w innych dziedzinach? Odczytałam wszystko w głębokiej zadumie, ciepło się uśmiechając. Zakochałam się w nim. Patrzyłam na szczupły nos, dołek w brodzie, spoglądałam w zielone oczy, które nie odwracały się od moich. - Jak się tu znalazłeś? - spytałam. - Stragan z niewolnikami w Antiochii& Rzeczywiście kształciłeś się w Atenach, tak jak mówisz? Próbował wstać. Popchnęłam go z powrotem na stołek. - Na ten temat muszę milczeć - odparł. - Mogę rzec tylko tyle, że mój pan bardzo mnie miłował, że zmarł w łóżku, otoczony przez rodzinę. I że znalazłem się tutaj. - Czemu nie uwolnił cię w testamencie? - Uczynił tak, pani, zostawiając mi też mały majątek. - Co się stało? - Nie mogę nic więcej powiedzieć. - Dlaczego? Kto cię sprzedał, dlaczego? - Pani, doceń moją lojalność wobec domu, w którym służyłem całe życie. Nie powiem więcej ani słowa. Jeżeli zostanę twym sługą, obdarzę cię taką samą wiernością. Twój dom stanie się moim miejscem świętym. Wszystko, co zdarzy się w jego czterech ścianach, nie wyjdzie poza nie. Mówię o cnotach i dobroci mego pana, ponieważ tak nakazuje przyzwoitość. Nie pytaj o nic więcej. Wzniosła, starogrecka etyka. - Pisz dalej, szybko! - upomniał go handlarz. - Cicho - uspokoiłam go. - Tyle zupełnie mi wystarczy. Przystojny, brązowowłosy niewolnik. Ten ponętny, jednonogi mężczyzna popadł w jakieś głębokie przygnębienie i patrzył w stronę odległego forum na postacie przemykające we wszystkie strony u wylotu ulicy. - Czym zajmowałbym się jako człowiek wolny? - zwrócił się do mnie, zastanawiając się z punktu widzenia wyzbytego wszelkich trosk samotnika. - Kopiowałbym całymi dniami książki, dostając za to parę marnych groszy? Pisałbym za drobniaki listy? Mój pan z narażeniem życia uratował mnie przed tym dzikiem. Służyłem pod komendą Tyberiusza w Illiricum, gdzie z piętnastoma legionami stłumił wszystkie bunty. Odciąłem człowiekowi głowę, żeby ocalić pana. I co mi teraz pozostało? Przepełniał mnie żal. - I co mi teraz pozostało? - powtórzył smutno. - Na wolności żyłbym z dnia na dzień, a gdybym zasnął na schodach jakiejś brudnej kamienicy, odcięto i ukradziono by mi nogę! Westchnęłam, zakryłam usta dłonią. W oczach zakręciły mu się łzy, głos jeszcze bardziej złagodniał, pozostał mimo to wyrazny: - Tak, mógłbym tam pod łukami nauczać filozofii, gadać o Diogenesie i udawać, że z przyjemnością chodzę w łachmanach, jak robią to jego naśladowcy. Widziałaś tamten cyrk? Nigdy w życiu nie spotkałem tylu filozofów co w tym mieście! Rozejrzyj się w drodze powrotnej. Wiesz, co jest tutaj potrzebne nauczycielowi filozofii? Trzeba kłamać. Z jak największą szybkością zarzucać młodych słowami bez znaczenia, zamyślać się, gdy nie zna się odpowiedzi, paplać bzdury i przypisywać je dawnym stoikom. Urwał, starając się zapanować nad sobą. O mały włos sama się nie rozpłakałam. - Ale rozumiesz, zupełnie nie potrafię kłamać. To przypieczętowało mój los w wyniku naszej rozmowy, dostojna pani. Byłam rozbita, wewnętrzne rany na nowo się otwierały. Fala śmiałości, która wyniosła mnie z zamkniętego domu, ustępowała. Z pewnością widział łzy w moich oczach. Znów spojrzał w kierunku forum. - Marzę o czcigodnym panu lub pani, o domu pełnym szacunku. Czy poprzez refleksję nad honorem niewolnik może stać się człowiekiem honoru? Prawo stanowi, że nie. Dlatego każdy niewolnik - świadek w procesie sądowym musi zostać poddany torturom, bo nie jest człowiekiem honoru. Rozum twierdzi inaczej. Nauczyłem się śmiałości i honoru i mogę je wpoić. Tak, na tej tabliczce jest sama prawda. Nie miałem czasu i szansy na utemperowanie chełpliwego stylu. Spuścił głowę i popatrzył jeszcze raz na forum, jakby ku utraconemu światu. Wyprostował się na taborecie. Usiłował wstać. - Nie, siedz - powiedziałam. - Pani - zaczął - jeżeli potrzebujesz mych usług w domu złych obyczajów, powiem otwarcie& jeżeli mam męczyć i zmuszać do czegokolwiek młode dziewczęta, takie jak przed chwilą zakupiłaś, jeżeli rozkażesz kupczyć ich urokami, nie zrobię tego. Są to dla mnie czyny równie niegodne co kradzież i kłamstwo. Na co jestem ci potrzebny? Azy zatrzymały się gdzieś między powiekami a obrazem świata, w jaki wierzył. Twarz zachował pogodną. - Czy wyglądam na prostytutkę? - zapytałam przerażona. - Na bogów, włożyłam najlepszy strój. Z całych sił staram się wyglądać na straszliwie przyzwoitą osobę. Narzuciłam na siebie tyle jedwabiu! Czy dostrzegasz w mych oczach okrucieństwo? Nie wierzysz, że może wyglądać z nich zahartowana dusza, która nie poddaje się żalowi? Nie trzeba zaraz walczyć w bitwie, żeby nauczyć się odwagi. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |