[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie możemy zrozumieć.
Erion pokiwał głową.
- Wiem, wiem, chodzi ci o tych troje dzieci.
- Oczywiście, a także o Miszę. No i o Elenę, która przygód nienawidzi. Wiemy
natomiast, że Lilja jest niezwykle cennym nabytkiem dla naszej grupy.
- Owszem, to prawda.
Misza zaprotestował:
- Ja także chętnie zostałbym jej członkiem, gdyby tylko było mi wolno.
- Och, nie, Misza - szepnęła Elena. - Tylko nie to!
Erion popatrzył na chłopca z powagą.
- Twój czas nadejdzie, Misza. Na razie musisz skupić się na tym, by twoje ciało
stało się silne, mocne i dobrze wyćwiczone. Powinieneś nadrobić wiele lat. No
cóż, zaprosiliśmy cię tutaj, aby nasz król i królowa na własne oczy mogli się
przekonać, jakiego cudu dokonał książę Marco. Właściwie jesteś więc po to, by
przetestować zdolności Marca, ale możesz mi wierzyć, Faron, Ram i Móri już cię
polecili jako przyszłego członka tej grupy.
Misza rozjaśnił się, a wszyscy członkowie awanturniczej gromadki aż zaklaskali w
ręce, słysząc taką konkluzję. Wszyscy poza Elena, dziewczynie oczy pociemniały
z rozpaczy.
Było to tak wyrazne, że aż Erion powiedział:
- A co z tobą, Eleno? Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie, że rezygnujesz ze
wszystkich wyjazdów i uciążliwych podróży po to, by zostać w domu z Miszą i
pomóc mu dogonić innych w tych dziedzinach, z których był zmuszony
zrezygnować w dzieciństwie?
Owszem, mogła, a Misza także wyglądał na zadowolonego. Posłał jedynie pełne
winy spojrzenie Berengarii.
- Jeśli zaś chodzi o dzieci - podjął Erion, śmiejąc się lekko - docierały do nas o
88
nich różne słuchy i chcieliśmy się im bliżej przyjrzeć. To czarujący malcy, cała
trójka.
Miranda doskonale wiedziała, że Obcych interesują przede wszystkim dwie
dziewczyneczki, a Harama zaproszono jedynie po to, by nie wyróżniać dzieci, ale
w niczym jej to nie dotknęło. Chłopiec usłyszał tyle pięknych słów o sobie, zresztą
Miranda wiedziała, że nie tylko jej matczyne oczy widzą, że chłopczyk jest
niezwykły. Po prostu miał taką przytłaczająco miażdżącą konkurencję w osobach
tych dwóch małych łobuziaczek.
Gwiazdeczka zresztą zasnęła teraz, a Kata, widząc to, wdrapała się na szerokie
kolana taty Tama i ona także znów zapadła w drzemkę. Dla niejednego ucha była
to niewątpliwie ulga.
Marco dotarł już do Berengarii i Faron pomógł mu zdjąć z niej strój. Dziewczyna
zauważyła, że zamrugał mocno, kiedy grzywa ciemnych niesfornych włosów
została uwolniona spod kaptura, lecz co myślał na ich temat, nie mogła się
zorientować.
Podszedł do niej Jaskari.
- Cudownie znów poczuć swobodę - westchnął. -Czy wiesz, że z każdym dniem
robisz się coraz piękniejsza, Berengario? Twoją urodę widać w pełni dopiero
teraz, gdy dojrzałaś. No i mam nadzieję, że przestałaś już rosnąć, chyba nie
zamierzasz być wyższa ode mnie?
- Raczej nie - odparła prędko.
Wiedziała, że w ostatnich latach mocno wystrzeliła w górę, i bardzo ją to martwiło.
Ostatnio jednak miała wrażenie, że to się jakby zatrzymało, na szczęście.
Podziękowała Jaskariemu za komplementy z pewnym roztargnieniem, bo myślami
błądziła daleko.
A więc to z powodu Jaskariego musiała zostać w domu? Ale, nie, przecież Jaskari
nie brał udziału w wyprawie w Góry Czarne. Może więc właśnie on chciał, żeby
została?
Nie, nie mogła w tym znalezć żadnego sensu. Obróciła się, żeby spytać Farona,
89
kogo miał na myśli, wspominając zamieszanie w chłopięcych sercach, lecz on
dołączył już do trzonu grupy.
Berengaria czuła się porzucona. Doskonale wiedziała, że jest zbyt drażliwa i że
trudno jej zachować wesołą minę, gdy ktoś odwraca się do niej plecami. Wsunęła
więc rękę pod pachę Jaskariemu i razem z nim podeszła bliżej centrum wydarzeń.
Usiedli na wolnych miejscach na dole audytorium, dość daleko od Farona, który
najwidoczniej nie chciał z nimi więcej rozmawiać. Pewnie znów nagadałam
głupstw, pomyślała Berengaria, nie pamiętając ani słowa z tego, co mówiła.
Marco kontynuował swoje zabiegi przy gościach z Królestwa Zwiatła. Duchami się
nie zajmował, wiedział, że one i tak sobie poradzą. Jedynie Sol potrzebowała
pomocy.
Erion oznajmił:
- Ponieważ ta sala doskonale nadaje się do prowadzenia rozmów, zostaniemy
tutaj i będziemy kontynuować nasze wyjaśnienia i dyskusje o dalszych planach.
Niedługo przyniosą nam coś do jedzenia, mam nadzieję, że nie odmówicie.
Mieli wielką ochotę coś przekąsić. Marco skończył już zabiegi i wraz z przyjaciółmi
zrobił sobie przerwę na posiłek. Każdy fotel wyposażony był w mały stolik,
wysuwany z jednej poręczy. Poczęstunek smakował wyśmienicie i Berengaria
zaraz odzyskała swą zwykłą ochotę do życia. Jakież to zabawne, myślała, i jakie
emocjonujące!
Radość życia sprawiła, że przestała się pilnować, i wykrzyknęła jasnym głosem:
- A teraz chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej! Chociaż nikt nigdy nie
powiedział tego otwarcie, to przecież nie jesteśmy na tyle głupi, byśmy nie
rozumieli, że przybyliście z jakiegoś miejsca poza Ziemią. Sprawcie więc nam tę
radość i opowiedzcie wreszcie o sobie! Z jakiego systemu słonecznego
pochodzicie?
Zapadła kompletna cisza. Obcy patrzyli po sobie, a Jaskari gniewnie szturchnął
Berengarię w bok.
Pojęła, że chyba zachowała się zanadto bezpośrednio.
90
Ten mój niewyparzony język, pomyślała. Doprawdy, tym razem dopiero się
popisałam!
Lecz jego wysokość we własnej osobie wstał i popatrzył na nią z wielką
życzliwością.
Cała sala wstrzymała oddech.
- Myśleliśmy już, że nigdy o to nie spytacie -uśmiechnął się. - Cóż, moja kochana,
mylisz się. Nie przybyliśmy wcale z żadnego obcego systemu słonecznego, na to
jesteśmy zbyt podobni do was. Erionie, czy zechcesz objaśnić gościom nasze
pochodzenie?
Nie rozległ się żaden dzwięk, gdy Erion wstawał.
13
Pełną napięcia ciszę przerwał Nataniel:
- Chwileczkę! Chcecie powiedzieć, że pochodzicie z jakiejś innej planety w
naszym systemie słonecznym? Na przykład z Marsa? Wybaczcie, ale w to nie
uwierzę. To niemożliwe, wszyscy dobrze o tym wiemy. Ale może... może
pochodzicie z naszego globu? Lecz w takim razie skąd? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.