[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drabiną spał Tygrysek. Ubrany w kask motocyklowy Prosiaczek leżał z głową w rozbitym telewizorze, a nieprzytomny Króliczek co i raz z głuchym bulgotem rzygał przez sen na łóżko Puchatka. Kłapouchy również nie prezentował się najlepiej, co prawda siedział przy stole a z pyska sterczał mu dymiący papieros, jednak jego wzrok zdradzał poważne zakłócenia kontaktu ze światem. - Czołem Kłapouchy - wypalił Kubuś - ...sssichoo...uuurrrwaa - odrzekł Kłapouchy i pokazał mu fucka, co w tej sytuacji znaczyło mniej-więcej "odpierdol się, ale zrób to po cichu". Puchatek pojął aluzję i w tej samej chwili uświadomił sobie, że zarówno on jak i jego goście potrzebują klina. Popędził więc przez las, biegnąc najszybciej jak potrafił, o ile oczywiście ciężki trucht skacowanego misia można nazwać biegiem. Cel był oczywisty: domek Babyjagi - Alkohole świata. - W morde jebane, coś tu nie gra - stwierdził gdy spocony dotarł na miejsce i zobaczył, że konstrukcja domku Abrakadabrahokuspokuskonstantynopolitańczykowianeczkitrzy potocznie zwanej chujem uległa solidnemu naruszeniu. Cała chatka była mocno przekrzywiona na kurzej nóżce, na progu leżał zerwany szyld a drzwi poniewierały się kilka metrów dalej. Mimo to Puchatek uznając, że porządki w obejściu Babyjagi to nie jego sprawa wpadł do środka i wrzasnął do siedzącej w kącie postaci: - Jeden Herakles na miejscu i osiem z zastawem, gazem kurwa! - Nie mam wina, wszystko zabrała mafia z Bagiennej Polany - odrzekła Babajaga, a Puchatkowi pociemniało w oczach. - Jaka kurwa mafia, co ty pierdolisz?! - pienił się Kubuś. - Rumuńska mafia. Nie chciałam zapłacić im haraczu więc przyszli tu wczoraj, spuścili mi wpierdol, zdemolowali wszystko i zabrali aparaturę do produkcji Heraklesa. Nie będzie wina - łkała Babajaga. - Jak to nie będzie wina?! Kurwa, musisz coś jeszcze mieć, robiłem wczoraj urodziny, chłopaki są na kacu, jak nie przyniosę klina, to rozpierdolą pół lasu - darł się zdesperowany Puchatek. - Ok Kubusiu, wez to - ostatnia butelka, chowałam na czarną godzinę, ale ty jesteś stałym klientem - rzekła Babajaga podając misiowi Heraklesa. - Jedno wino na pięciu!!! Jebani Rumuni już nie żyjecie!!! - zaklinał się Kubuś - Puchatku, jeśli uda wam się odzyskać moją aparaturę, przez miesiąc będziecie mogli pić Heraklesa za darmo - namawiała Babajaga 52 Magiczne przygody Kubusia Puchatka - Masz to jak w banku, dej ar ded! - zawieśniaczył Kubuś i pobiegł do domu unosząc ze sobą ostatnią flaszkę wina w całym lesie. Kiedy dotarł na miejsce Tygrysek, Króliczek, Prosiaczek i Kłapouchy zdołali już z grubsza oprzytomnieć i powitali go gorąco. - Dawaj! - krzyknął Tygrysek i rzucił się na butelkę. - Zostaw, to dla wszystkich - bronił jabola miś. - Przyniosłeś tylko jedno wino? Ochujałeś, czy jeszcze nie wytrzezwiałeś - pytał Kłapouchy. - Odjebało mu, odjebało mu - lamentował Króliczek. - To nie moja wina, to przez Rumunów. Zajebali Babiejadze aparaturę do produkcji Heraklesa, to jedyna flaszka wina w całej okolicy. Abrakadabra... obiecała, że jeśli im dopierdolimy, będziemy przez miesiąc pić Heraklesa za darmo - tłumaczył Kubuś - Powoli, powoli, rozwalmy może najpierw te flachę, bo łeb mam jak ze szkła - nalegał Tygrysek. Po sprawiedliwym rozdzieleniu zawartości butelki i zebraniu broni nasi bohaterowie w bardzo złych humorach i z nieodpartą chęcią rozwalenia komuś łba ruszyli w kierunku Bagiennej Polany. Gdy dotarli na miejsce ich oczom ukazał się malowniczy widok osiedla domków z dykty, tektury i blachy falistej. Grube baby gotowały coś na ognisku, a dzieci trenowały "grę" na akordeonach. Kilku mężczyzn o wyglądzie alfonsów, ubranych w pedalskie kapelusiki grało w karty i popijało wino. - Nasz Herakles, ci pokurwieńcy piją nasze wino - pieklił się Prosiaczek. - Kil em ol - wieśniaczył Tygrysek. - Cicho, Kłapouchy, jaki masz plan? - zapytał Króliczek. - Normalny. Zapierdolić ich wszystkich!!! Poranną sielankę przerwała Rumunom seria z uzi Prosiaczka i grzmot obrzyna Kłapouchego, po czym cała brygada uzbrojona w kije i łańcuchy rzuciła się na obozowisko Rumunów. - Bij zabij, za Heraklesa - darł się jak opętany Puchatek wywijając łańcuchem. - Zmierć i płacz za wino przelane - bzdurzył Tygrysek Nagły atak zaskoczył Rumunów, ale nie na długo. Szybko ochłonęli i chwycili za bejzbole. Brygada poszła w rozsypkę. Kłapouchy widząc nadbiegających wrogów wyjebał z obrzyna, pozbawiając dwu z nich głów, nie zdążył jednak załadować i widząc, że brudasy są zbyt blisko rzucił się na nich z zębami. Prosiaczek pruł z uzi długimi seriami, ale rumuni byli jak szarańcza, wciąż było ich pełno. - Kurwa ostatni magazynek - pomyślał Prosiaczek i widząc jak Puchatek bierze harmonią po łbie, Króliczek pada pod ciosem flaszki a Tygrysek próbuje odciągnąć kilku brudasów od Kłapouchego, który gryzł i kopał jak wściekły, stwierdził, że sprawy przybrały zły obrót i zadecydował: 53 Magiczne przygody Kubusia Puchatka - Panowie spierdalamy! Nie bez trudu nasza brygada oderwała się od Rumunów i potężnie poobijana rzuciła się w kierunku lasu. Nagle za nimi rozległ się huk a Prosiaczek zatoczył się, kwiknął i upadł w trawę. W ferworze walki Kłapouchy zgubił swojego obrzyna, a Rumuni nie zawahali się go użyć. - Bierzmy go i do pana sowy - krzyknął Kłapouchy - Zajebię brudasów, zajebię, zajebię - darł się kilka minut pózniej Prosiaczek, gdy Pan Sowa wydłubywał mu z dupy śruciny. - Wy debile... - próbował zaznaczyć swą wyższość intelektualną Pan Sowa. - Zamknij dziób i rób swoje jebany puchaczu - przerwał mu Kubuś. - Przegięli pałę klocki - orzekł Króliczek przykładając sobie worek z lodem na czoło. - Racja, potrzebne będą bardziej stanowcze środki - stwierdził Kłapouchy. - No to jedziemy na Stadion - zaproponował Tgrysek. Kilka godzin pózniej, już po opatrzeniu guzów, ran i siniaków nasi bohaterowie byli już na Stadionie i krążyli w poszukiwaniu znajomego Rosjanina od którego swego czasu kupili spirytus. - Wania, kałasz u tiebia jest? - zaczął jak zwykle bezpośrednio Puchatek. - Oruże? Da jest - odrzekł Ruski - Pakażi - rzucił Kłapouchy - Haroszaja maszina, granatnik jest, pan bieri, bieri, promocjia, wiadro patronow gratis - namawiał kacap pokazując AK-47 z podwieszanym granatnikiem 40mm. - Skolko? - zapytał Kubuś - Dwiesti zielienych - odrzekł Wania - Bierim tri - uciął sprawę Puchatek - Przecież jest nas czterech - zauważył Tygrysek [ Pobierz całość w formacie PDF ] |