[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wręczył Connahowi klucz. Niemniej jej obecność dało się zauważyć, ponieważ we wszystkich wazonach stały świeżo ścięte kwiaty. Na stole leżał liścik. - Zakładam, że chodzi o jedzenie, które dla nas przygotowała - odezwała się Hester. Connah pokiwał głową, po czym zajął się bagażami. Hester, czym prędzej zadzwoniła do mamy, żeby powiedzieć, że dojechali bezpiecznie, po czym weszła pod prysznic. Wysuszyła włosy, posmarowała całe ciało nowym drogim kremem nawilżającym i zarzuciła luzną różową sukienkę na koronkową bieliznę, kupioną spe- cjalnie na tę okazję. Na koniec wsunęła stopy w srebrne sandały na płaskiej podeszwie i zeszła na dół. 84 S R - Wyglądasz znacznie lepiej - zauważył Connah odwołując się do zeszłej nocy, którą spędziła w toalecie, wymiotując. - Nie jesteś już taka blada. - Czuję się znacznie lepiej. - Mam doskonały pomysł. Napijemy się szampana. Il Conte zostawił nam w piwnicy kilka bardzo drogich butelek. Hester uśmiechnęła się zaskoczona. - To bardzo miło z jego strony. Gdy została sama, wciągnęła głęboko w płuca odurzający zapach ogrodu. Ta noc zapowiadała wspaniały miesiąc miodowy. Ogromny, srebrny księżyc odbijał się w basenie, gdy mąż dołączył do niej, trzymając dwa kieliszki. Miał mokre włosy, a jego twarz wydawała się znacznie ciemniejsza w bladym świetle lampy ustawionej na stoliku. - Pora wznieść toast, pani Carey Jones - powiedział, podając jej kieliszek. - Za nas. - Za nas - powtórzył, a obrączka na jego palcu zalśniła delikatnie. - Nie mogę uwierzyć, że ten ślub wydarzył się naprawdę. - Lepiej uwierz. Byłaś piękną panną młodą. - Na początku chciałam wystąpić w niebieskiej sukni, jak Lowri, ale moja mama uparła się na coś bardziej tradycyjnego i stąd ten szyfon w kolorze kości słoniowej. - Moira miała rację. Poza tym to był doskonały pomysł, żeby urządzić przyjęcie u niej w domu zamiast w hotelu. Ogród w Hill Cottage doskonale nadawał się na tę okazję. Lowri była taka szczęśliwa - powiedział czule. - I ja też, chociaż do ostatniej chwili bałem się, że mi uciekniesz, czego Jay nie mógł zrozumieć. - Ale tu jestem - odparła, po czym szeroko ziewnęła. - Przepraszam. Connah wstał i podał jej rękę. - Na pewno jesteś wykończona. Chodzmy do łóżka. Jak tylko przekroczyli próg sypialni zmęczenie opuściło Hester. Connah sprawnym ruchem zsunął z niej sukienkę i przystąpił do zdejmowania bielizny. - Tak bardzo cię pragnę - szepnął i pocałował ją niczym wygłodniały dzikus. Niepohamowana żądza, z jaką ją posiadł, zdziałała więcej niż wyuczone, delikatnie pieszczoty. Ich rozgrzane złączone ciała poruszały się jednym rytmem. Jeszcze długo po tym, jak niemal jednocześnie przeżyli rozkosz, leżeli spleceni w uścisku. W końcu Connah podniósł się i spojrzał jej głęboko w oczy. - Powiedz mi coś, Hester, tylko szczerze. Czy pojawiłaś się w kościele tylko ze 85 S R względu na Lowri? Odgarnęła ciemny kosmyk z jego czoła i uśmiechnęła się do niego sennie. - Oczywiście, że nie. Kocham Lowri, ale nie jestem aż tak szlachetna. Jeśli chcesz znać prawdę, to powiem ci, że wołami nie odciągnąłbyś mnie od ołtarza, zakochałam się w tobie, gdy tylko cię ujrzałam. Spojrzał na nią zaskoczony. - Podczas rozmowy o pracę? Potrząsnęła głową. - Znacznie wcześniej. W styczniową noc dziesięć lat temu, gdy przyniosłam ci kolację. - Ale wtedy byłaś taka młoda! - Miałam siedemnaście lat, Connah. Od tamtego dnia zostałeś bohaterem wszystkich moich romantycznych marzeń. A moje uczucia się nie zmieniły. - Dzięki Bogu - szepnął Connah, po czym przyciągnął ją i pocałował. - Powiedz jeszcze raz, że mnie kochasz. - Ty pierwszy! - Oczywiście, że cię kocham - mruknął. - Myślisz, że niby czemu ostatnie dni przed ślubem były dla mnie piekłem? Przerażała mnie myśl, że możesz zmienić zdanie. - Za bardzo mi na tobie zależy, żeby z ciebie zrezygnować. Ostatniej nocy podróży poślubnej Hester leżała obok męża. Chociaż wszystko już spakowała i przygotowała do wyjazdu, nie mogła zasnąć. - Co się stało? - zapytał Connah w ciemnościach. - Muszę ci coś wyznać. Tamtej nocy, kiedy tak zle się czułam, powiedziałam, że musiałam zatruć się krewetkami. - Zamilkła. - No więc... to nie były krewetki. Jestem w ciąży. Connah spojrzał na nią z takim zachwytem, że do oczu napłynęły jej łzy szczęścia. - Będziemy mieli dziecko? - zapytał z niedowierzaniem. Skinęła głową i nieelegancko pociągnęła nosem. - Miałam pewne podejrzenia, więc jeszcze przed wyjazdem kupiłam test ciążowy. I teraz jestem już pewna. - Najdroższa! - Connah wtulił policzek w jej włosy. - Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? - Chciałam, ale potem przyszło mi do głowy, że być może uznasz, że to jedyny powód, dla którego zamierzam wyjść za ciebie za mąż. A przecież zrobiłam to z miłości. - Ziewnęła. - Przepraszam, ale jestem taka śpiąca. 86 S R Connah pocałował ją w czoło. - Zpij, najdroższa. Hester ułożyła się wygodnie, ale po chwili mąż wyszeptał jej imię. - Co się stało? - zapytała sennie. - Miałaś rację. - W jakiej sprawie? - Teraz, kiedy sam mam zostać ojcem, zaczynam rozumieć Petera Langa. Nawet mu trochę współczuję. Nie jakoś szczególnie, ale na tyle, żeby skontaktować się z nim po powrocie i pozwolić mu na spotkanie z Lowri. Hester ścisnęła jego dłoń. - Kochanie! To wspaniały pomysł. - Wiedziałem, że się ucieszysz. Ale na razie powiem Lowri, że to przyjaciel jej matki z dawnych czasów - powiedział w zadumie. - Może pózniej, kiedy będzie na tyle duża... Kochanie, nie płacz. - Przepraszam - Załkała Hester. - Kobiety przy nadziei bywają rozchwiane emocjonalnie. - Ojcowie przy nadziei też - odparł, po czym scałował jej łzy. - Wiem, jak cię pocieszyć - dodał po chwili. Hester wtuliła się w niego. - Jak? - Wystarczy, że wyobrazisz sobie minę, jaką zrobi Lowri na wieść o dziecku. 87 S R [ Pobierz całość w formacie PDF ] |