[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Po prostu podchodzi rzetelnie do swoich obowiązków. Każdy, kto na panią spojrzy, zorientuje się, że działała pani w obronie własnej. Sympatia opinii publicznej będzie więc po pani stronie, a jeśli ktoś spróbuje potraktować panią zbyt ostro, będzie miał do czynienia z Patem Quinlanem. Erica zdobyła się na niepewny uśmiech. - Jesteście wszyscy dla mnie tacy dobrzy! - szepnęła. Na przesłuchaniu wstępnym byli obecni Sidonia i Randall Myles, którzy przyszli w towarzystwie niskiego, łysego człowieczka. Quinlan rozpoznał go jako Aubreya Hibberta, adwokata, a kiedy Erica wpadła na nowo w panikę, zaczął ją pocieszać. -Proszę się nie obawiać - powiedział. - Hibbert z pewnością ostrzegł swoich klientów, aby uważali na to, co mówią. Jego przewidywania sprawdziły się co do joty. Wszystko potoczyło się sprawnie. Inspektor Hogg zeznał, że dotychczasowe ustalenia policji potwierdzają relację Eriki. Z protokółu sekcji zwłok wynikało, że Martin Myles znajdował się owego dnia w stanie upojenia alkoholem" i najprawdopodobniej w pewnym momencie rzucił się na swoją żonę, ta zaś działając w obronie własnej uderzyła go butelką. Lekarz policyjny uznał, że cios zadany w czoło ofiary mógł pozbawić ją przytomności, ale nie mógł spowodować zgonu. Przyczyną śmierci Martina Mylesa, powiedział, było utonięcie. Stwierdzono, że śmierć była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, spowodowanego przez ofiarę. Koroner złożył Erice oraz jej teściom szczere kondolencje z powodu tragicznej straty. * * * Zanim Mary zdołała opuścić salę rozpraw, podszedł do niej inspektor Hogg. - Panno Slevin, przed wejściem czyha już cała zgraja reporterów. Proponuję, aby pan Quinlan podjechał pod tylne drzwi i zabrał panie swoim samochodem, a Torch może wrócić do Steeple jaguarem. Mary, Samanta i Erica zastosowały się do tej rady i przeszły korytarzem na tylny dziedziniec. Po drodze minęły Mylesów. Sidonia, zatopiona w rozmowie ze swoim adwokatem, nie zaszczyciła ich nawet jednym spojrzeniem, Randall natomiast ruszył za nimi. Od czasu ich ostatniego spotkania bardzo schudł. Wyglądał mizernie, ręce dygotały mu jak w febrze. Sprawiał tak żałosne wrażenie, że Sam przystanęła. - Panie Myles? Wydawało się, że jej nie słyszy. Płomiennym wzrokiem przeszywał Mary i Ericę. - Swój ciągnie do swego. Dwie morderczynie! Mam nadzieję, że obie znajdą się w piekle. Zawrócił i powlókł się przed siebie, a Sam dołączyła do swoich towarzyszek, zadowolona, że żadna z nich nie dosłyszała jego słów. Ostrzeżenie Hogga pozwoliło im uniknąć natrętnych dziennikarzy zaledwie na krótki czas. Wieść o tym, że Erica Myles przebywa w Marksholm, rozeszła się po całej okolicy i przez kilka dni dom oblegali łowcy sensacji. Erica nie zgodziła się na rozmowę z żadnym z nich i pod koniec tygodnia na placu boju pozostał tylko jeden: młody, idący przebojem reporter z East Anglia Herald". Kręcił się na drodze w pobliżu rzeki w nadziei, że natknie się na Ericę. W piątek Sam zauważyła go z aparatem w dłoni. Krył się w zaroślach, fotografując dom. Sam podniosła słuchawkę, chcąc wezwać policję, ale Mary powstrzymała ją. - Co nam to szkodzi? Zostawmy go w spokoju, wkrótce i tak się znudzi! Sam nie była o tym przekonana, zaniepokoiły ją też słowa Eriki: - To nie o mnie im chodzi. Interesuje ich raczej Mary. -Co pani ma na myśli? - Sam zadała to pytanie tonem ostrzejszym, niż zamierzała, i Erica spojrzała na nią ze zdumieniem. - To, co się tu wydarzyło, oczywiście. Morderstwo. - Kto pani o tym powiedział? - Nikt nie musiał mi mówić. To przecież żadna tajemnica. - Czy ten typek... jak mu na imię? - Charlie Pope. - Czy mówił coś o Mary? - Tak. Ale kazałam mu wynieść się stąd. - Erica odgarnęła z czoła kosmyk włosów. - Ode mnie nie dowie się niczego. - Jeśli zjawi się tu ponownie - zawołała Sam, dając się ponieść nagłej fali irytacji - dostanie ode mnie kopniaka w ten tłusty tyłek! Erica zmierzyła ją badawczym wzrokiem. - Jeśli to panią tak bardzo niepokoi, zadzwonię do jego szefa i poproszę, aby go odwołał. - Może pani to zrobić? Na ustach Eriki pojawił się nikły uśmiech. - Oczywiście. Cokolwiek powiedziała szefowi redakcji, odniosło to zamierzony efekt - pan Pope nie pojawił się już więcej w Steeple Tye. Niebawem Erica zaczęła mówić o rychłym opuszczeniu Marksholm, o powrocie do londyńskiego mieszkania, o upo- rządkowaniu swojego zagmatwanego życia. - Nie martwię się o przyszłość - powiedziała. - Mam pokazne konto w banku, mogę też podjąć pracę, intratną pracę. - Jej oczy zabłysły, jakby właśnie otrzymała propozycję takiej pracy. Z wolna dochodziła do zdrowia. Poprawiła się, jej skóra utraciła dotychczasową woskową barwę. Niemal od samego początku domagała się swojego udziału w wykonywaniu obowiązków domowych i okazała się bardzo przydatna w biurze. Była dobrą maszynistką, szybką i dokładną, potrafiła też obsługiwać komputer. Jednak gdy któregoś dnia Sam zastała ją przeglądającą akta, które leżały na biurku, powiedziała zdecydowanym tonem: - Bardzo mi przykro, Erico, ale nie mogę dać pani tego do czytania. Te akta są poufne. Erica zarumieniła się po uszy. - Wcale ich nie czytałam. Chciałam tylko przełożyć je do szafki. - To bardzo miłe z pani strony, ale Mary jest pod tym względem bardzo zasadnicza: nikt prócz niej i mnie nie może nawet dotknąć tych akt. - Sam wzięła teczkę, zamknęła ją w szafie, a kiedy odwróciła głowę, Erica miała mocno zaciśnięte usta i patrzyła na nią ze złością. Niemal natychmiast niechętny wyraz twarzy dziewczyny uległ zmianie, zastąpił go nieśmiały uśmiech. - Okay, przepraszam. Co jeszcze mogłabym tu zrobić? Sam znalazła dla niej parę prostych zadań i Erica potulnie zajęła się nimi. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |