[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ture roześmiał się znacząco. - Nic a nic - rzekł. - I bardzo mnie to cieszy - dodał tak cicho, że Ingebjorg ledwo to usłyszała. - Bo inaczej byłoby nam smutno, tu w Belgen... To zabolało Ingebjorg. Czyżby uważał ją samą za nudną? Czy wolałby taką płochą i beztroską kobietę jak Gisela? Wróciła myślą do nocy, którą spędzili razem, kiedy to poprosił ją, by usiadła na nim okrakiem, tak jak Gisela wtedy przysiadła na Ormie Oysteinssonie... Policzki paliły ją ze wstydu i taka sytuacja bardzo ją krępowała. Po wszystkim szepnął: Nauczysz się mieć z tego przyjemność. Wszystkim kobietom to się podoba, prędzej czy pózniej". Taką właśnie ją chciał, pożądliwą jak Gisela. Ucieszyła się, gdy uczta dobiegła końca i Ture nie musiał już siedzieć tak blisko jej przybranej matki. Izbę przygotowano do zabawy. Ture ujął jej dłoń, wyprowadził na środek i ruszyli w tan w takt muzyki, a on zaczął śpiewać swoim czystym, melodyjnym głosem. Wszyscy znali tę pieśń i wkrótce goście dołączyli do nich, rozśpiewani i roztańczeni. Ture uśmiechnął się do niej, a ona od razu zapomniała o Giseli, o Hallsteinie i o wszystkich nieprzyjemnościach. Odwzajemniając jego uśmiech, dała mu się prowadzić lekkim, rozkołysanym krokiem. - Dobrze tańczysz - orzekł z uśmiechem, gdy pieśń się skończyła. - Lekko i wdzięcznie, tak, jak chodzisz po domu czy podwórzu. Przyglądałem ci się i bardzo mi się podoba sposób, w jaki się poruszasz. Bardzo mnie pociągasz. Zaśmiała się cicho. - Zawstydziłem cię? - Wciąż trudno mi uwierzyć, że miałaś kogoś przede mną, sprawiasz wrażenie takiej niewinnej... Na pewno mnie nie oszukałaś? Potrząsnęła głową z zawstydzeniem. - Chciałabyś cofnąć czas? - Tak. - Dlatego, że to był właśnie on, czy dlatego, że do ślubu chciałabyś iść jako dziewica? Pytanie wprawiło ją w zakłopotanie. %7łałowała, że oddała się Eirikowi, ponieważ sprowadziło to na nią serię nieszczęść. No i dla Turego wolałaby być nietknięta... - Z obu powodów - powiedziała w końcu. Zaśmiał się cicho. - Nie myśl już o tym, Ingebjorg. Pamiętasz, co ci wtedy powiedziałem? - Dodał szeptem. - Nauczysz się mieć z tego przyjemność. Wszystkim kobietom to się podoba, prędzej czy pózniej. - Odsunął ją nieco od siebie i przesunął wzrokiem po jej ciele. - Tylko musisz trochę więcej jeść, żebym miał za co chwycić. Spójrz na swoją przybraną matkę - dodał ze śmiechem. Ingebjorg próbowała mu zawtórować, ale śmiech uwiązł jej w gardle. Objął ją znowu i znów przyciągnął do siebie. - Moja Ingebjorg. - Uśmiechnął się. - Z przyjemnością uczynię cię kobietą. Chodz, zatańczymy. Poszła za nim, czując mrowienie w całym ciele. Dawała mu się prowadzić w tańcu, drżąc z oczekiwania. Chyba się w nim zakocham, pomyślała z radością. Dziś w nocy będzie tak, jak on zechce. Nie zamknę oczu i nie będę zażenowana, ale przyjmę go z otwartymi ramionami i pożądaniem, tak jak kiedyś Eirika. Przetańczyli resztę wieczoru, ale od czasu do czasu Ingebjorg musiała oddalić się od niego w tańcu. Uważała wtedy, by znalezć sobie takie miejsce w kręgu, z którego mogłaby krzyżować z nim spojrzenia. Od razu zauważy- ła, że jest bardziej gibki i elegancki w ruchach, niż pozostali panowie. Widziała też, jak jaśnieją twarze kobiet, gdy zbliżał się do nich i jak one posyłają mu tęskne spojrzenia. Pęczniała z dumy. Szkoda, że mama tego nie widzi, pomyślała. Jej matka tak bardzo chciała znalezć dla niej odpowiednią partię, ale w końcu straciła nadzieję. Gdyby dziś widziała ją zaręczoną z młodym i pięknym rycerzem, jednym z najbliższych doradców króla, od razu pozbyłaby się tej głębokiej zmarszczki na czole, wyprostowałaby plecy i odzyskała swoją dawną dumę... Za otwartymi drzwiami dzień pomału przeszedł w ciemny, jesienny wieczór. Niebo usiane było miliardami gwiazd, noc zapowiadała się dość ciepła. Mimo, że Ingebjorg uwielbiała taniec, zapragnęła w końcu, by przyjęcie się już skończyło. Gisela znów wypiła za dużo i zrobiła się natrętna, szczególnie w stosunku do Turego. W sposób, w jaki opisał to uprzednio Bergtor, Ture uprzejmie trzymał ją na dystans, nie obrażając jej jednak, Ingebjorg zastanawiała się, jak długo jeszcze będzie mu się to udawać. Poza tym był przecież Hallstein... Wyraznie ich wszystkich obserwował, jakby czekał na jakąś awanturę. Wprawiało to Ingebjorg w stan nerwowego oczekiwania. - Coś nie tak, maleńka? - Spytał Ture cicho, nachylając się do niej, gdy muzyka na chwilę ucichła. Pokręciła głową. - Jestem zmęczona i tyle. - Zmęczona? Ty, taka młoda, z niespożytą silą, niczym młode zwierzę? Nie mogła powstrzymać się od śmiechu. - Wyglądam jak młode zwierzę? - Wiem, że je w sobie masz. Czuję to. Spłonęła rumieńcem. Co on ma na myśli? Czy to aluzja do czekającej ich nocy? %7łałowała, że dotąd była taka wstrzemięzliwa... - Teraz moja kolej! - Rozległ się obok nich dzwięczny głos. Kiedy się [ Pobierz całość w formacie PDF ] |