[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie. Szczerze mówiąc, byłem na to przygotowany. - Sten przepuścił gościa
przodem. - W każdym razie człowiek, który siedział w tym powozie, nie miał
czystego sumienia.
- Teraz przynajmniej wie, że go zauważyliśmy - mruknęła Hannah,
wspinając się po schodach.
Jej cień poruszał się niespokojnie po ścianie, zrobiło się nieprzyjemnie. W
uszach dzwięczał ciągle stukot końskich kopyt, a ciarki przechodziły jej po
plecach na myśl, że Sten mógłby odnieść poważne obrażenia, gdyby nie był
wystarczająco szybki. Gdy jednak ujrzała w drzwiach uśmiechniętą służącą,
humor jej się poprawił. Kolacja już na nich czekała. Po kolacji przyjdzie pora
na ułożenie planu na kolejne dni. Hannah wzięła głęboki oddech i
wyprostowała się. Nie miała zamiaru dać się zastraszyć drobnym oszustom.
Nieco pózniej tego samego wieczoru Hannah i Sten siedzieli w salonie,
sącząc lemoniadę. Kolacja była znakomita, pierś bażancia, galaretka
porzeczkowa. Hannah nie szczędziła pochwał służącym.
Podczas jedzenia rozmawiali beztrosko o tym i o owym, bo służąca ciągle
się wokół nich krzątała. Ani Sten, ani Hannah nie chcieli prowokować
niepotrzebnych plotek. Rozmawiali więc o prowadzeniu majątku i o dzieciach.
Dopiero gdy drzwi do kuchni zamknęły się na dobre, Sten westchnął i oparł się
wygodniej w fotelu.
- Martwię się o Johana. - Sten zamknął oczy. - Nieoczekiwane spotkanie w
lesie z Poulem Lundeby wywarło na nim głębokie wrażenie. Nie ma znaczenia,
co Birgit i ja mu mówimy.
Hannah rozumiała jego troskę, widziała przecież jak poruszony jest Johan.
Czyż jednak ona mogła cokolwiek na to poradzić?
- Dużo rozmawialiście o tym wydarzeniu? - zapytała, myśląc jednocześnie,
że Sten wygląda na zmęczonego.
- Tak, wiele razy do tego wracaliśmy, ale Johan nie odzyskał spokoju. Ciągle
pyta, dlaczego obcy człowiek miałby mówić coś, co nie jest prawdą.
- A wy go zawsze zapewniacie, że ten człowiek się pomylił? - Hannah
wolała się upewnić.
- Tak. - Sten nagle otworzył oczy i spojrzał na Hannah. A ona od razu
zrozumiała, że nie należy o to pytać. Jego oczy kryły jakąś tajemnicę.
Hannah była poruszona tą nagłą chwilą szczerości bez słów. I nie chciała nic
więcej wiedzieć. To sprawa między Stenem, a ciotką. W pewien sposób została
jednak wtajemniczona w coś, co powinno pozostać między nimi.
- Powiedzieliście mu, kim naprawdę jest Poul Lundeby? Ze wychował się w
Lundeby i że siedział w więzieniu? - Hannah starała się mówić jak
najswobodniej, ale sama poczuła, że jej głos lekko drży.
- Powiedzieliśmy mu, że rodzice Poula Lundeby byli właścicielami dworu,
zanim my go kupiliśmy. I sugerowaliśmy, że pewnie tęskni za tym domem i
zazdrości nowym właścicielom.
- Tak pewnie jest. A powiedzieliście o jego wyroku?
- Nie, o tym nie. Obawialiśmy się, że to jeszcze bardziej wystraszy Johana.
- Czy ja wiem? Mógłby pomyśleć, że ktoś, kto był skazany, ma powody, by
kłamać, żeby się zemścić.
- Wówczas musielibyśmy jednak powiedzieć, za co został skazany. - Sten
był dziwnie zamyślony. - A to może wywołać koszmary na temat pożarów i lęk
przed kolejnymi przestępstwami.
- Pamiętaj, że Poul nie był nawet na tyle odważny, żeby własnoręcznie
podłożyć ogień. Namówił do tego Mię.
- Czy ja wiem? Może rzeczywiście tylko w taki sposób przekonamy Johana,
żeby uwierzył nam, a nie Po ulowi. - Sten rozluznił kołnierzyk pod szyją. -
Obawiam się, że chłopak nie zazna spokoju, dopóki ktoś nie przemówi mu do
rozumu.
- A księgi kościelne? - zaproponowała Hannah. - Na pewno przeczyta w
nich, że jest waszym synem.
- Proponowałem mu wyprawę na plebanię, ale odmówił. Twierdzi, że to
żaden dowód.
- Myśli, że go okłamujecie?
- %7łyje w niepewności. - Sten roztarł sobie twarz i ziewnął. - Najgorsze, że
widzę, jak jest zrozpaczony. Chłopak w tym wieku potrafi sobie wyobrazić
mnóstwo różnych scenariuszy. - Sten pokręcił głową. Wyprostował się szybko,
gdy rozległo się pukanie do drzwi. - Proszę.
- W kuchni już posprzątałyśmy. Czy państwo życzą sobie jeszcze czegoś? -
W drzwiach stanęła służąca.
- Nie, dziękuję. Możecie iść do domu.
Drzwi szybko się zamknęły. Kucharka i służąca mieszkały w niewielkim
pokoiku parę kwartałów dalej. Pracowały u Steina tylko trzy razy w tygodniu. I
to wystarczało. Czasem nawet brakowało dla nich zajęcia. Sten cieszył się
jednak, że ma je do dyspozycji, zwłaszcza wtedy, gdy musiał zapraszać gości w
związku ze swoją działalnością zawodową.
Gdy usłyszeli trzaśniecie drzwi wejściowych, Hannah zrzuciła pantofle i
podciągnęła stopy. Odpoczywała naprawdę dopiero wtedy, gdy wiedziała, że
służba im nie przeszkodzi.
- Najlepiej będzie, jeśli wykorzystacie autorytet policji, żeby zapewnić
Johanowi poczucie bezpieczeństwa. - Hannah próbowała w ten sposób
zakończyć rozmowę o Johanie. - Może powiecie mu, że policja ciągle
obserwuje Poula? W każdym razie coś, co sprawi, że chłopak przestanie się
obawiać tego idioty.
- Może. Dałaś mi w każdym razie do myślenia. - Sten cieszył się, że może
porozmawiać z kimś innym niż Birgit na temat Poula, bo Birgit tylko
rozpaczała, że syn im nie wierzy. Sten musiał więc pocieszać i ją, i Johana. -
Jesteś zmęczona? - Przypomniał sobie nagle, że Hannah ma za sobą długą
podróż i kilka nieprzyjemnych doświadczeń. - Może powinniśmy się już
położyć?
Zanim Hannah zdążyła mu odpowiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi
wejściowych. Hannah zerknęła na zegar, a potem spojrzała na Stena pytająco.
- Tak pózno?
- Pewnie któraś ze służących czegoś zapomniała - powiedział Sten spokojnie
i wstał, żeby otworzyć. Drzwi do salonu zostały otwarte. Hannah rozpoznała
głos młodszej z dziewcząt, ale nie słyszała, o czym rozmawiali. Pora się
położyć, pomyślała, ziewając. Ogarnęło ją wielkie zmęczenie, zapowiadające
zdrowy sen. Wstała i wzięła do ręki pantofle, szykując się, by powiedzieć
 dobranoc" Stenowi.
- To była służąca - powiedział Sten po powrocie. Dziwnie wolno. - Znalazła
tę kopertę przed drzwiami na ulicy. Jest na niej twoje nazwisko.
Hannah wzięła kopertę, na której ktoś wypisał jej nazwisko niechlujnym
pismem.
- Kto wie, że tutaj jestem? - mruknęła. - Dziwne.
A gdy otworzyła kopertę, wiedziała już, że jednak nie będzie dobrze spała tej
nocy.
- Co to jest? - Sten spojrzała na kawałek papieru, który Hannah wyjęła z
koperty.
Był to gruby papier, dobrej jakości. Bardzo dobrej jakości. Gdy go obróciła,
od razu rozpoznała wzór. Trzymała w ręku kawałek tapety. Tej którą naprawdę
zamówiła...
Rozdział dziesiąty
Następne przedpołudnie Hannah poświęciła na zakupy. Ustalili ze Stenem,
że zaczekają parę dni i zobaczą, co się wydarzy. Być może Sten ma rację,
sądząc, że przesyłka w dziwnej kopercie oznaczała, że właściwa tapeta jest już [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mons45.htw.pl
  • Wątki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © (...) lepiej tracić niż nigdy nie spotkać.